wtorek, 28 maja 2013

Rozdział 10

 Moja mama jest w szpitalu i jest w ciężkim stanie ! Nie mogłam w ogóle przyjąć to do swojej świadomości....  Byłam z Zayn'em w moim pokoju, siedziałam na łóżku i próbowałam to wszystko jakoś poukładać.. Od kiedy dowiedziałam się o tym od taty, byłam w szoku, strasznie martwiłam się o moją mamę. Nie dopytywałam się go, co się w ogóle stało, tylko wiedziałam że jest w ciężkim stanie. Nie chciałam słyszeć więcej. Nie chciałam dopuszczać do swojej świadomości niczego więcej, co mogłoby świadczyć o tym, że moja mama mogłaby opuścić ten świat. Na szczęście Zayn był ze mną i pomagał mi to wszystko jakoś ogarnąć. Siedzieliśmy w milczeniu, a ja tylko patrzałam się w podłogę.
-Em, nie martw się. Wszystko się ułoży. - pocieszył mnie i usiadł obok mnie na łóżku.
-Jesteś pewien? ONA JEST W POWAŻNYM STANIE. POWAŻNYM. - powtórzyłam mu i oparłam głowę o jego ramię, a on mnie objął. Nawet nie zorientowałam się, kiedy zaczęłam płakać.
-Wszytko się ułoży. Zobaczysz. Jutro pojadę z tobą do szpitala i zobaczysz swoją mamę. - obiecał, a jego ton głosu strasznie się zmienił na bardzo troskliwy. Czułam się przy nim bezpieczna i nagle poczułam tą pewność, że wszystko się ułoży, chociaż nic więcej nie wiedziałam o jej stanie zdrowia.
Czas mijał, a Zayn dalej siedział przy mnie. Naprawdę chciałam by już poszedł, w końcu też miał swoje życie, a już było późno, no ale cóż... nic na siłę. Położyłam się na łóżku, a on przy mnie. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się, a ja zapomniałam o tej przykrej sprawie. Naprawdę fajnie było, tak  z nim pogadać i wyżalić się i też powygłupiać się.
-Chcemy wziąć udział w X factorze. - powiedział Zayn.
-Serio?! Ale świetnie! - przewróciłam się na brzuch i patrzałam się na niego z ciekawością. -
-Serio ! - uśmiechnął się.
-Zobaczysz, od razu traficie do finału. - zapewniłam ich.
- Mówisz?
-No pewnie.- popatrzałam się pewnie.
Zaśmialiśmy się, a ja patrzałam na niego przez chwilę, a on na mnie. Przez dłuższą chwilę myślałam, co ja mówię! CHCIAŁAM by może było coś więcej, niż patrzenie się na siebie, ale w końcu to był mój przyjaciel. Bawiłam się bransoletką i zaczęłam mówić:
- Dziękuję, że przy mnie jesteś. Wspaniały z ciebie przyjaciel. - później się popatrzał na niego.
- Naprawdę nie musisz. To dla mnie przyjemność.
- Haha, oczywiście! - zaśmiałam się i rzuciłam w niego poduszką, a ja sama na łóżku klękłam.
Leżałam na łóżku z Zayn'em obok i naprawdę się ucieszyłam, że mam przyjaciół. Co ja bym bez nich zrobiła?
***  
     Nagle się obudziłam, musiałam usnąć. Otworzyłam oczy, a leżałam na ramieniu Zayna. On sam spał. Usiadłam na łóżku. Spojrzałam na zegarek na nocnej szafce i była godzina 01:00 w nocy. 
-Pięknie, i co ja mam z tobą zrobić? - pomyślałam. - Hah! Tata się nieźle zdziwi, kiedy zobaczy chłopaka w MOIM ŁÓŻKU. - obudziłam się z tej myśli szybko- On się nie zdziwi, on się wkurzy ! 
No ale szkoda mi go.. tak słodko śpi... 
***
Obudziły mnie promienie słońca, otworzyłam oczy, a koło okna stał Zayn:
-Zayn?- zapytałam się go jeszcze trochę nieobudzona.
-Ołł.. Obudziłem Cię? Przepraszam.. - powiedział, tak jakby trochę zawstydzony.
-Nie, spoko. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. - nie będziesz miał problemów, skoro nie przyszedłeś do domu?
-Nie, powiedziałem rodzicom, że śpię u Louisa. - powiedział i zerknął przez okno.
-Dziękuje, że zostałeś i w ogóle za wszystko.
-Naprawdę nie masz za co. - odpowiedział i usiadł obok mnie. - Słuchaj ja muszę spadać, ale zadzwonię do ciebie jeszcze dzisiaj. Ok?
-Jasne, leć- powiedziałam i przytuliłam go z całej siły.
-Silna jesteś!- powiedział i oboje się zaśmialiśmy. Zayn już wstał i był już obok drzwi.
-Chwila! Chodź tu, zasłużyłeś na coś. - powiedziałam, uśmiechając się od ucha do ucha.
Zayn też chyba zrozumiał o co chodzi i też się uśmiechnął. Podszedł do łóżka i nachylił się nade mną, a ja dałam mu całusa w policzek.
-Dzięki, pa ! - powiedziałam i pomachałam mu.
Zayn się jeszcze raz popatrzał na mnie i wyszedł szybko i bezszelestnie (bo nic w ogóle nie słyszałam) z mojego domu.
Ja wstałam szybko z łóżka i wyjrzałam przez okno. Zayn szedł chodnikiem szybkim krokiem, a ja się uśmiechnęłam. Obróciłam się na pięcie i powędrowałam do szafy, wyciągnęłam potrzebne części garderoby i    poszłam do łazienki. Stałam pod prysznicem i pozwoliłam, by łzy mogły mi spłynąć po policzkach. Po 20 minutach byłam prawie gotowa, wystarczyło jeszcze wysuszyć włosy i mogłam zejść na śniadanie, umierałam z głodu. Gdy skończyłam wszystkie czynności zeszłam do kuchni, tata już siedział na krześle i kończył pić kawę, a w drugiej ręce trzymał poranną gazetę. Popatrzał się na mnie. Ja wsadziłam tosty do tostera i wyciągnęłam z górnej szafki kubek i nalałam do niego soku pomarańczowego z lodówki. Tata mnie ciągle obserwował. Zrobiłam sobie moje ulubione tosty z czekoladą i usiadłam na przeciwko mojego daddy.
Wzięłam jeden kęs i spojrzałam się na niego. Nie wyglądał zbyt dobrze, oczy miał napuchnięte, był nieogolony włosy miał prawie tłuste... Chciałam się dopytać go, jak to się stało, że moja mama jest w szpitalu i to takim stanie.... ale nie. Nie mogłam. Bałam się że może ktoś ją pobił, lub miała wypadek. Nie mogłam sobie wyobrazić jak się mogła czuć..
-Jadę do mamy. Jedziesz ze mną? - zapytał się i spojrzał się na mnie, by chyba sprawdzić jak ja się  trzymam.
-Nie, ja pojadę później. - powiedziałam i wzięłam łyk soku.
Tata tylko kiwnął głową i dalej jedliśmy w ciszy. Po 2 minutach tata skończył jeść i wziął klucze i podszedł do mnie, dał mi całusa w czoło, a następnie wyszedł z domu. Ja jadłam dalej.
Po skończonym śniadaniu umyłam wszystkie talerze i padłam na kanapę. Pooglądałam coś, gdy po paru minutach ktoś zadzwonił do drzwi. Wstałam ciężko z kanapy i powędrowałam do drzwi, otworzyłam i zastałam tam moje dwie przyjaciółki. Popatrzyły się na mnie smutnym wzrokiem, a ja gdy tylko je zobaczyłam opuściłam głowę na dół i poczułam, że znowu będę płakać.
-Och, Em, współczuje..- powiedziały obie i przytuliły mnie.
***
    Siedziałyśmy w dużym pokoju i oglądaliśmy razem TV. Rozmawialiśmy razem i było fajnie, chyba one też chciały zająć moje myśli czymś innym, ale "tą" rozmowę zaczęła Vicky.
- Emily, a co się w ogóle stało? - powiedziała bawiąc się miską z lodami (każda miała swoje ulubione smaki) 
-Nie wiem. Wiem tylko, że jest w poważnym stanie. 
-Tata ci nie powiedział? - zapytała się Natalie. 
-Niee, nie pytałam go. Nie chciałam. - powiedziałam i spuściłam głowę na dół. 
Dziewczyny popatrzyły się na siebie i zaczęły dalej jeść lody, a ja dostałam smsa od Zayna. Brzmiał on tak: "Cześć, to o której chcesz pójść do  mamy? xxx " Ja popatrzyłam się na dziewczyny i miałam nadzieje, że nie obrażą jak powiem im, że idę z Zaynem do szpitala do mamy, a nie z nimi... No ale co mam poradzić, że z nim lepiej to przeżywam..  Ok, powiem im to prosto z mostu. 
-Dziewczyny. Nie chce was wyganiać, ale ja jadę z Zaynem do mamy. Wiecie, chciał ze mną jechać. 
-A my? - zapytała się Vicky. 
-Wiecie, ja wolę żeby tylko on ze mną jechał, nie chce tam tylu ludzi... Przepraszam... - powiedziałam nieśmiało. 
-Nie no spoko- powiedziała Natalie i uśmiechnęła się. Podeszła do mnie i uściskała mnie, a za nią Vicky.- Pa! Napisz mi później esa! Ok?
-Jasne! 
I wyszły.
Odpisałam Zaynowi na sms'a, żeby przyjechał za 30 min. Poszłam się przebrać w coś cieplejszego, bo dopiero teraz zauważyłam, że pada. Związałam włosy w kucyk i tak oto zostało mi jeszcze 15 min. Strasznie denerwowałam się tym jechaniem do szpitala, bałam się jak ją zastanę, w jakim stanie? Czy będzie miała jakieś rany? Będzie miała jakieś złamania? Siedziałam na fotelu kompletnie zdenerwowana, nawet parę łezek pociekło po moich zaróżowionych policzkach, ale szybko je otarałam. Poszłam do łazienki, przemyłam twarz zimną wodą, a potem wytarłam się ręcznikiem. Gdy tylko wyszłam z łazienki zadzwonił ktoś do drzwi, wiedziałam, że to pewnie Zayn, więc wzięłam kurtkę i wyszłam z domu.
-Cześć- powiedział i przytulił mnie, a ja to odwzajemniłam. Zamknęłam drzwi na klucz i oboje wsiedliśmy do samochodu.
Jechaliśmy w ciszy, ale zauważyłam, że Zayn często spogląda na mnie zatroskany.
-O co chodzi? - zapytałam się go.
-Nie nic.. Serio.
-Jak nic, skoro widzę jak się na mnie patrzysz, to coś musi być.
-No ok. Powiedz mi jedno, skoro jedziesz do twojej mamy, kompletnie nieświadoma co możesz tam zastać, to nie lepiej iść tam z tą świadomością?
Miał rację.... Co ja sobie myślę?? Jak nie będę wiedzieć co jej się stało, to będzie mnie to mniej boleć? Jestem żałosna..
-Masz racje. Czekaj, zadzwonię do taty. - powiedziałam i wyciągnęłam z kieszeni kurtki komórkę.
   Za pierwszą próbą nie odebrał, próbowałam dalej. Chociaż wiedziałam, że to dziwny sposób o dowiedzeniu się, co się tak naprawdę stało mamie, bo powinnam się o tym dowiedzieć od taty w cztery oczy  ale no teraz muszę to wiedzieć. W mojej głowie roiło się pełno złych scenariuszy, ale myślę, że byłam pewna że dam radę, jakoś to zniosę! Tata w końcu odebrał i zapytałam się go:
-Tato, jadę właśnie do szpitala i chciałam się dowiedzieć co się stało z mamą.... - zapytałam się, a tata odchrząknął i przez chwilę nic nie mówił.
- Mama.......... została pobita przez jakichś................ zbirów. - mówiąc to przez cały czas, jakby łapał powietrze lub przerywał. Później przerwałam połączenie.
    Ja za to, gdy to usłyszałam, zakryłam ręką usta i łzy same zaczęły mi spływać po policzkach. Zayn popatrzał się na mnie i złapał mnie za rękę. Lepiej się poczułam,  ale dalej płakałam.
   Byłam już w szpitalu, zapytałam się pielęgniarki, gdzie leży moja mama, a potem mnie zaprowadziła. W korytarzu siedział tata, ze spuszczoną głową, podeszłam do niego bliżej i spojrzał się w moją stronę i troszkę się uśmiechnął.
- Mogę do niej wejść? - zapytałam się cicho, bo czułam jak wielka gula robi mi się w gardle.
-Oczywiście, ale nie długo. Jeszcze nie odzyskała przytomności. - powiedziała.
Dałam jeszcze znać Zayn'owi by poczekał i weszłam tam.
---------------------------------------------------------------------------------------
Może nie jest najlepszy, ale noooooooo starałam się :)
Czytasz=komentujesz !
Obserw->obserw
Kom->kom

Dziękuję za pozytywne komentarze ! :) ♥ 

niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 9

Wstałam dość późno. Szybko się przebrałam i ogarnęłam, bo byłam potwornie głodna. Przywitałam się z rodzicami którzy oglądali TV, a ja zrobiłam sobie płatki z mlekiem. Wzięłam miskę do ręki i poszłam do dużego pokoju, usiadłam i zajadałam się płatkami. Rodzice spojrzeli się na mnie, a potem na siebie.
-O co chodzi? Pobrudziłam się? - zapytałam, bo już sama nie wiedziałam o co im chodzi.
- Nie skarbie, tylko nie wiemy gdzie wczoraj byłaś. Nie dałaś w ogóle, znać o sobie. - powiedziała mama.
-Ja byłam w Wesołym Miasteczku i przepraszam, że wam o tym nie poinformowałam. - powiedziałam już wszystko co chcą usłyszeć. Nie wiem, co teraz nagle zachciało się im udawać zatroskanych rodziców. Zawsze gdy przychodziłam do domu i wracałam, byłam sama w tym domu i pasowało mi takie życie.
-Proszę, wyślij nam przy najmniej sms'a , gdy zamierzasz później wracać. - jeszcze skomentowała to mama.
-Ok. - potwierdziłam. Tata jak zwykle się nic nie odzywał. No ale jasne, co on ma do gadania?
Wzięłam pustą miskę, włożyłam do zmywarki i powędrowałam na górę. Puściłam moją ulubioną płytę i położyłam się z powrotem na łóżko.Zaczęłam trochę podśpiewywać, kiedy nagle dostałam sms'a. Był od Vicky: Hej ślicznotko! Co dziś robisz? Może tak wszystkie razem na kręgle? Dawno nigdzie razem nie byłyśmy ;)". Miała rację, dawno nigdzie nie byłyśmy.. A pomysł z kręglami był świetny ! Bez chwili zastanowienia odpisałam jej szybko: Pewnie! To o której?? xx. Równo 2 min. później dostałam odpowiedź, miałyśmy się spotkać o 15. Spojrzałam na zegarek, do tego czasu zostało półtorej godziny. Uśmiechnęłam się do telefonu i zeszłam szybko na dół, by zabrać ładowarkę z szafki. Gdy miałam ją już w ręce, mama popatrzała się na mnie, a ja próbowałam odplątać tą nieszczęśnie poplątaną ładowarkę i już powiedziałam:
-Idę z Vicky i Natalie na kręgle.
-Aaa.. myślałam że zjemy razem kolację.. - powiedziała trochę rozczarowana, a ja za to, byłam sama zdziwiona. O co z tym wszystkim chodzi??
-Przykro mi, no ale już się umówiłam... - powiedziałam już prawie rozplątując ładowarkę.
-Nic się nie stało, sama mogłam  wcześniej powiedzieć....
Pokiwałam jej tylko głową i pomaszerowałam na górę.
     Wyszykowałam się na wyjście, więc padłam na łóżko wzięłam słuchawki z telefonem i zaczęłam rozkoszować się moją ulubioną playlistą. Niestety nie trwało to zbyt długo, ponieważ mama weszła do mojego pokoju. Wyjęłam z uszy białe słuchawki :
- O co chodzi? - zapytałam.
-Chciałam pogadać. - powiedziała i usiadła obok mnie na łóżku.
- W porządku. - usiadłam po turecku i czekałam, aż powie mi o co chodzi.
Mama chwilę milczała, ale w końcu zaczęła mówić.:
-Słuchaj córeczko, ja i tata cię przepraszamy, że nie jest tak jakbyś chciała i jakbyśmy chcieli.. Jesteś naszą jedyną córką, a my cię tak pozostawiamy samej sobie... Jest mi naprawdę przykro i chciałabym to zmienić. Przepraszam cię za to... - powiedziała,  a w jej oczach było widać już łzy. Przytuliłam ją.
-Mamo, naprawdę nie musisz. Ja rozumiem masz pracę i tata też i wgl., a ja sobie jakoś radzę i to całkiem nieźle.
-Wybaczysz nam, że masz takich złych rodziców? -  powiedziała już trochę płacząc.
-Jasne że Ci wybaczam! - powiedziałam - I wcale nie jesteście źli!
-Kocham cię moja córeczko...
-Ja ciebie też mamo.
Nie powiem, że było to dziwne, bo minęło bardzo dużo czasu i zdążyłam się przyzwyczaić, że jestem cały czas sama.... ale potem tzn. teraz jakoś uświadomiłam sobie, że tak naprawdę nie było fajnie. Byłam sama i samotna. Nawet nie wiem, kiedy zaczęłam płakać. Gdy obie się uspokoiłyśmy, mama wstała i powiedziała, że przyniesie dla nas herbatę. Ja wytarłam oczy chusteczką i musiałam od początku się pomalować.

Była już 15 i już szłyśmy z moimi przyjaciółkami na kręgle. Gadałyśmy o chłopakach i innych pierdołach jak zwykle. Pogoda była w sam raz na spacer, więc nawet nie chcieliśmy jechać autobusem. Po drodze wstąpiliśmy do Milkshake city i kupiliśmy sobie swojego ulubionego shake'a. Po 30 minutach stałyśmy przed kręgielnią, szybko poszliśmy zamienić sobie buty i po paru minutach stałyśmy na naszym zamówionym torze.
Grałyśmy równo, co chwilę doganiałyśmy się i było trudno je przebić. Nadeszła moja kolej, wzięłam sobie wybraną przeze mnie kule i z lekkiego rozbiegu rzuciłam ją. Kula toczyła się prościutko i po chwili trafiła wszystkie kręgle. Podskoczyłam ucieszona.
-Jeeeeest ! Udało mi się ! Hahaha! - skakałam z radości.
-Tak, brawo ! - powiedziała zdziwiona Vicky
- No nie ciesz się tak. Teraz ja będę rzucała. - powiedziała Natalie mrużąc swoje oczy, a po chwili zaśmiałyśmy się.
Gdy pierwsza runda się skończyła (nie wygrałam ją JA ani NATALIE, ale VICKY), postanowiłyśmy zrobić sobie małą przerwę i usiadłyśmy przy stoliku.
- Słuchajcie, dziś rodzice się zachowywali dziwnie..
- Jak dziwnie? - zapytała się Vicky.
- No tak, że .... nie spędzają ze mną czasu, tak jak trzeba, że jestem sama cały czas i w ogóle.. Takie tam.. - powiedziałam pijąc przez słomkę pepsi light.
-No to spoko, przynajmniej będzie jakoś w domu. - stwierdziła Natalie.
- No niby tak. Ale ja lubiłam być sama. Przynajmniej nie mówili mi, co mam robić. - powiedziałam trochę jakby "obrażona"
-I na co ci to wyszło? Jesteś rozpieszczona. - znowu stwierdziła Natalie wstając od stołu, a Vicky śmiała się pod nosem, patrząc na mnie.
-Ja?? Rozpieszczona? To nie prawda!- zaprotestowałam, też wstając od stołu.
-No przestań gadać i choć grać. W domu będzie spoko. - powiedziała uśmiechnięta i objęła mnie ramieniem.
-Oby ! - dokończyłam i zagrałyśmy kolejną rundkę.
   Zagrałyśmy jeszcze trzy rundy. Pierwszą (jak przedtem powiedziałam) Vicky, potem ja, potem Natalie, a potem znowu Vicky, no i potem......................................................................................Vicky.
Po drodze do domu wstąpiłyśmy znowu do Milkshake City, nie chciałyśmy tego dnia kończyć, więc poszłyśmy jeszcze na spacer do parku.  Pogoda była wspaniała, a godzina jeszcze młoda. Pospacerowałyśmy, a potem znalazłyśmy wolną ławkę i usiadłyśmy, a ja piłam jeszcze mojego shake'a.
Nagle zauważyłam że idą tam dwaj przystojni chłopcy, nie widziałam ich zbytnio, bo teraz było już trochę ciemno, ale już wiedziałam, że są... no wiecie tacy fjslmenelgnean (pozwolę sobie to opisać tą oto minką: *___* <--- no właśnie ) Zapatrzyłam się na nich i tylko łokciem szturchnęłam Vicky i Natalie by się popatrzyły w tamtą stronę.
-Widzicie ich ! Jakie dupy ! -
- No widzę i kogoś mi przypominają. - powiedziała Natalie.
-Jak ci mogą kogoś przypominać, skoro ich ledwo widać? - zapytała się Vicky.
-No,  a jak wam się mogą już podobać, skoro TEŻ (podkreśliła to słowo) ich ledwo widać? - odpowiedziała Natalie, pytaniem na pytanie.
- Ej dziewczyny...
-Co??! - buchnęły na mnie obie.
-Oni tu chyba idą ! - zakomunikowałam im to.
Chłopcy szli coraz bliżej, a ja tylko patrzałam jak wyglądają. Byłam tego strasznie ciekawa, ale po chwili, to co zobaczyłam, zwaliło mnie po prostu z nóg. Moje najmilsze przyjaciółeczki się zaczęły śmiać, a ja sama schowałam głowę w moje ręce i czekałam aż przestaną.
-Hej ! Cóż za spotkanie ! - przywitał się z nami ZAYN.
-Cześć wam ! - to samo również zrobił HARRY. - co wy się tak śmiejecie?
-A nie, bo wiesz.. - zaczęła, ale nie skończyła, bo śmiech jej nie pozwalał.
-A co z tobą Em? - zapytał się Mulat.
-Niee, nic. Po prostu nic. - popatrzałam się im na chwilę, a potem z powrotem schowałam głowę.
-No ok, to ja powiem ! Bo Em już...- od razu zakryłam ręką usta mojej przyjaciółki.
-Noo to może gdzieś razem się przejdziemy? - zaproponowałam, zmieniając przy tym temat i uśmiechałam się do nich jak kretynka. Oni tylko popatrzeli się na mnie, a potem na siebie i żaden z nich, nie wiedział o co tak naprawdę nam chodzi.
-Ok, to chodźmy, powiedział Zayn i poszliśmy, a ja wysłałam tylko oszczegające spojrzenie na Vicky, która tylko mi pokazała, że nie wie o co mi chodzi, a ja tylko zrobiłam facepalm.
Pospacerowałyśmy po parku i gdy Natalie musiała pójść to wszyscy powoli się rozchodzili. Zayn zaproponował, że mnie odprowadzi, a ja oczywiście się zgodziłam. Pożegnałam się z każdym i poszliśmy razem. Miło rozmawialiśmy i śmialiśmy się.
-Dziękuję Ci bardzo. - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
-Nie ma za co. - też się uśmiechnął i to baaaaaaaaaardzo słodko. Już się sama przestraszyłam że pewnie ten "mój słodki uśmiech" wyglądał wręcz zabójczo chyba tak : http://25.media.tumblr.com/tumblr_m7u91pLfCw1rcqz6ko1_250.gif
-Albo, może chcesz wejść? - zapytałam się chłopaka.
-Pewnie. - i znów ten uśmiech....
Posłałam mu, mój uśmiech najładniejszy jaki umiałam i otworzyłam drzwi zapraszając go do siebie.
-Cześć mamo! Cześć tato ! Zaprosiłam znajomego! - tylko się odwróciłam a w salonie zobaczyłam dwóch panów, siedzących na kanapie, rozmawiających z moim tatą. Widać po jego minie, nie było to wcale miłe spotkanie. Popatrzałam się bardzo zdziwiona i pełno scenariuszy kręciło mi się w mojej głowie.
-Tato, co się tu dzieje? Kim są ci panowie?
-Kochanie, to są policjanci. - POLICJANCI?!
-Jak to.. jak to policja? Tato! Co się dzieje?! - trochę podniosłam ton. Zayn się przybliżył i dotknął ręką, moje ramię. - A w ogóle co z mamą?? Gdzie ona jest?
-Właśnie... chodzi o mamę. Miała wypadek..
I te słowa, zmieniły wszystko....
---------------------------------------------------------------------------------------
Tak, przepraszam ! Ale wiecie egzaminy i szkoła..
A wgl. ten rozdział chyba nie jest najlepszy, ale jak sami widzicie szykuje dla was coś ciekawego, ale smutnego..
Pamiętajcie ! Dziękuje za takie miłe komentarze i za wszystko !! :) xxx
Jak co to podawajcie mi swoje tt :) mogę was informować o nowym rozdziale :)
P.S Jak są jakieś błedy to przepraszam !! :)

CZYTASZ=KOMENTUJESZ :)